RSS

Derwent Waterbrush/Pentel Aquash - recenzja



Na samym początku chciałam Was wszystkich przeprosić za przerwę. Już się tłumaczę – nazbierało się dość dużo obowiązków i problemów uczelnianych oraz osobistych, ale na szczęście mam już teraz więcej czasu i chęci, tak więc oficjalnie blog wraca do życia.
Dzisiaj przedstawię Wam rzecz, bez której nie wyobrażam sobie dłuższych podróży – waterbrush. To ustrojstwo jest pędzlem, ale nie takim zwyczajnym, bo ma zbiorniczek na wodę. Zamiast maczać co chwilę pędzel w kubku, można po prostu zająć się malowaniem. Niejeden raz przydało się to na przykład w pociągu, gdzie postawienie sobie na półeczce (zakładając że się udało dopchać do miejsca przy oknie) kubeczka z wodą nie jest najmądrzejszym pomysłem. W domu też jest to przydatną rzeczą, gdy ktoś też jest leniuchem i nie lubi latać co chwilę do łazienki aby wymienić brudną wodę. Można też go używać jako zbiorniczka na tusz lub akwarele w płynie (na przykład Ecoline).
Czas na szczegółowy opis:



Dostępność i cena
Jest kilka firm, które zajmują się produkcją waterbrushy – słyszałam o Niji, Koi, Pentel, Da Vinci, Holbein czy Yasumoto, ale w Polsce spotkałam się jedynie z produktami Pentela (Pentel Aquash). Jest to zupełnie to samo, co Derwent Waterbrush (kupiłam swój pod tą nazwą, ale na zbiorniczku ma wytłoczoną nazwę Pentel). W sklepach internetowych występuje też pod nazwą "pisak pędzelkowy" albo nawet "pisak do napełniania tuszem z końcówką pędzelkową" – jeśli szukajka nie znajduje żadnego waterbrusha, polecam spróbować wpisać właśnie to. W sklepach stacjonarnych też jest do zdobycia, w większych plastykach powinien się znaleźć bez problemu, no i kilka razy widziałam waterbrushe w Empikach, oczywiście po zawyżonych cenach.
Są trzy wielkości: fine, medium i broad, najczęściej dostępne są w wielkości medium (jeśli nie jest podana wielkość, najprawdopodobniej jest to ten) – i taki właśnie posiadam.
Co do ceny, nie jest to tania rzecz – kosztuje 27-30 złotych, ale za to starcza na lata – mój Pentelek ani trochę się nie sczochrał do tej pory, a mam go już drugi rok.

Test
Waterbrush jest wykonany z przezroczystego plastiku (i dobrze – widać ile wody zostało w zbiorniczku). Co do samego zbiorniczka, na stronie producenta nie znalazłam informacji o tym, jaka jest dokładnie jego pojemność, ale znalazłam wielką strzykawę i orientacyjnie mogę napisać, że ok. 9 ml mieści się w środku. Nie wygląda to na szałową ilość, ale w rzeczywistości starcza to na długo. Włókna pędzla są nylonowe, przezroczyste – dość szybko zabarwiły mi się na używane przeze mnie kolory, ale mimo tego nic się nie brudzi. Końcówka pędzla się nie odkształca, włókna wracają do swojego pierwotnego położenia, czubek mimo częstego używania dalej jest ostro zakończony, nie zrobiła się z niego szczota z każdym włókienkiem w inną stronę.
Jak wygląda używanie tego pędzelka w praktyce? Otóż nic z niego nie kapie, woda trzyma się dobrze w środku. Podczas przesuwania pędzla po papierze, wydobywa się jej niewielka ilość (wystarcza, by jakieś detale rozmazać), a jeśli chce się, żeby poleciała większa ilość wody (do większych obszarów), po prostu trzeba przycisnąć zbiorniczek. Wtedy nawet może kapać z pędzla kroplami.
Pędzelka używam głównie w połączeniu z kredkami wodorozpuszczalnymi, takimi jak kredki akwarelowe Koh-i-Noor Mondeluz czy Derwent Inktense. Najpierw przygotowuję sobie bazę z suchej kredki, a gdy już mam wszystko, to rozmazuję ładnie pędzelkiem, czekam aż wyschnie i dorabiam drugą warstwę, albo detale końcowe, już zwykłymi kredkami. Jak wspominałam wcześniej, taki pędzelek się świetnie sprawdza w podróży czy w plenerze. Polecam zabierać ze sobą zawsze zapasowy kawałek papieru albo chusteczki, żeby wycierać końcówkę pędzla – zabiera ze sobą pigment i lepiej żeby się nie mieszały kolory.

Waterbrusha można używać jeszcze z tuszami albo akwarelami w płynie – wlewa się je do zbiorniczka. Niestety mam tylko jeden pędzelek, więc nie będę go testować w ten sposób – nie chcę ryzykować, że kiepsko się to doczyści i będzie farbować mi później wodę. Jeśli jednak kiedyś zamówię kolejny, na pewno dodam informacje o tym, jak w praktyce wyglada używanie go z czymś innym niż woda.
Wspomnę jeszcze o ważnej rzeczy, jaką jest zakrętka. Nie polecam jej gubić – zdarzyło mi się to raz, przez dłuższy czas końcówka pędzla sobie wysychała, potem trzeba było ją namaczać przed użyciem, miałam też wrażenie, że woda spływała do końcówki bardziej leniwie. Na szczęście znalazłam po jakimś czasie zgubę, teraz końcówka jest zawsze wilgotna i działa wszystko jak dawniej.


Podsumowanie

Zalety:
niezastąpiony w podróży
- wytrzymały i solidnie wykonany
- przezroczysty zbiorniczek pozwalający kontrolować zużycie wody
- nie przecieka

Wady:
- cena

Ocena:
8/10

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

6 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ten pędzel wygląda bardzo fajnie :)
Dobrze, że znowu piszesz, bo notki są ciekawe i przydatne, mało jest takich blogów.

Anonimowy pisze...

Kupiłem tego frędzla do zabawy farbkami akwarelowymi. Fajnie, wygodnie i takie tam pitu pitu... aż przyszedł ten moment gdy zalałem frędzla tuszem. Sprzęt dostał prawdziwego kopa. Nawet najprostszy szkic dostał spontanicznego powera. Frędzel wymiata po całości. To fakt że ciężko go potem domyć ale to nie tak że się nie da.
Zalewałem go różnymi szatańskimi mieszankami np tusz zmieszany z akrylem. Pojechałem nim nawet ścianę 5x2m.
Nie wierzycie? Poniżej link do muralu
http://www.digart.pl/zoom/7134720/Miasto.html
Ta część szkicowa po prawej jest machnięta właśnie powyższym magicznym frędzlem.
Polecam

Marta pisze...

Chciałam właśnie jakoś sprawić sobie taki waterbrush, ale cena mnie odstraszyła, ale kiedyś napewno spróbuję <3 Widzę, że masz inktense, wiesz czym się różnią od kredek akwarelowych może? Czekam na odp. i zapraszam na mojego bloga o podobnej tematyce :) www.welovepencils.blogspot.com

Anonimowy pisze...

Dzięki!!!
szukałem czegoś takiego dziś, w życiu by mi do głowy nie przyszło że tak się to nazywa u nas w sklepach internetowych. przegrzebałem całe katalogi promarkera i prismacolor w poszukiwaniu jakiegoś blendera do kredek jako marker a tu takie cudo, jeszcze raz dzięki za ten wpis!
pzdr

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Unknown pisze...

teraz na stronie pentela waterbrushe medium kosztują 21zł
chyba sobie sprawię
tak poza tym można sprawić sobie zestaw za 40zł
http://www.pentel.pl/shop/produkty/rid,203.html?cid=4

Prześlij komentarz